Kolejny argument dla leniwych przemawiający za tym, że dbanie o dziąsła ma sens! Najnowsze badania południowokoreańskich naukowców udowadniają, że zła higiena jamy ustnej może prowadzić do nadciśnienia. Amerykańska Akademia Periodontologii bije na alarm, że to najwyższy czas, aby wziąć nitkę w swoje ręce i zadbać o dziąsła.
Do tej pory wśród czynników ryzyka nadciśnienia wymieniano palenie papierosów, niewłaściwą dietę, alkoholalkohol, otyłość, stresstres, a także brak ruchu – teraz do tej czarnej listy dołącza także słaba higiena jamy ustnej.
Badania koreańskich uczonych potwierdzają hipotezy odnośnie tego, że zły stan naszych zębów i przyzębia może prowokować wzrost ciśnienia krwi. Badanie było reprezentatywne w skali kraju i obejmowało prawie 2000 osób w latach od 2008 do 2010 roku. Dane zebrał ośrodek Korea National Health and Nutrition Examination Survey (KNHANES). Oceniano codzienną częstotliwość mycia zębów, a także używania dodatkowych produktów do higieny jamy ustnej, tj. szczoteczki do czyszczenia przestrzeni międzyzębowych, szczoteczki elektryczne, nici dentystyczne oraz specjalne płyny do płukania ust. Nadciśnienie tętnicze stwierdzono u 5,921 uczestników badania (jego wartość sięgała powyżej 140/90 mmHg). Natomiast poziom ciśnienia, szczególnie skurczowego (gdy serce bije zbyt silnie) zmniejszał się wraz z częstotliwością mycia zębów i stosowania innych akcesoriów do higieny jamy ustnej.
Zarówno wśród osób z paradontozą (przewlekła choroba dziąseł) jak i tych bez niej - częstsze mycie zębów przekładało się na lepsze wyniki pomiarów. Wniosek? Osoby mniej dbające o higienę jamy ustnej były bardziej narażone na wysokie ciśnienie tętnicze krwi.
Badania szacują, że ponad 10 mln Polaków cierpi na nadciśnienie. Nadciśnienie tętnicze jest to schorzenie układu krążenia, które objawia się podwyższonym ciśnieniem krwi w naczyniach tętniczych. To dolegliwość szczególnie niebezpieczna dla zdrowia, gdyż jest poważnym czynnikiem ryzyka i zalążkiem wielu groźnych chorób, głównie sercowo-naczyniowych, tj. udar mózgu, choroba wieńcowa, miażdżyca, choroby neurodegeneracyjne (np. choroba Alzheimera). Nie bez powodu nadciśnienie nazywane jest „cichym zabójcą”. Skoro więc zła higiena jamy ustnej może stanowić niezależny czynnik ryzyka nadciśnienia, to warto wykorzystać ten fakt. Pacjenci wdrażając dobre nawyki związane z higieną jamy ustnej mogą zapobiegać lub trzymać w ryzach poziom ciśnienia.
Według dra Joana Otomo-Corgela, prezesa American Academy of Periodontology (AAP) mimo, że temat wymaga pogłębionych badań, powiązanie paradontozy z nadciśnieniem może być równie uzasadnione jak z cukrzycą czy chorobami kardiologicznymi. Dotychczasowe badania w tym kierunku potwierdzają tezę, że to, co dzieje się w jamie ustnej człowieka może oddziaływać na jego ciało i odwrotnie. Dbanie o zęby i dziąsła jest równie ważnym elementem zdrowego stylu życia jak dieta czy ruch.
Choroby przyzębia to poważna dolegliwość, której lekceważenie może doprowadzić do paradontozy, przewlekłej choroby jamy ustnej. Zaniedbanym zębom i dziąsłom mogą towarzyszyć stany zapalne, nadwrażliwość, zaczerwienienie, krwawienie, a także powstawanie kieszonek dziąsłowych. Objawy te, gdy nie są leczone, mogą skutkować nawet utratą zębów. Stomatolodzy zalecają regularne używanie nici dentystycznej, szczotkowanie zębów co najmniej 2 razy dziennie oraz regularne, kompleksowe przeglądy jamy ustnej. Periodontolodzy obalają także mit, że choroby przyzębia są nieuleczalne.
- Nieuleczalna paradontoza to mit. Nawet zaawansowane choroby przyzębia można wyleczyć. Nie zapominajmy jednak o profilaktyce. Prawidłowy instruktaż higieny jamy ustnej może przeprowadzić lekarz stomatolog lub higienistka stomatologiczna podczas wizyty. Specjalista ocenia stan dziąseł i proponuje odpowiednie leczenie. Warto również poinformować stomatologa o innych problemach ze zdrowiem, choćby takich jak właśnie nadciśnienie. Może się bowiem okazać, że mają one związek ze stanem naszych zębów i dziąseł – mówi lek. stom. Monika Stachowicz z Centrum Leczenia i Profilaktyki Paradontozy Periodent w Warszawie.