Salony solaryjne należą do tych usług, które muszą często dostosowywać się do wciąż zmieniających się przepisów. Od czasu swojego powstania, solaria przeszły już etap ogromnej popularności, by następnie zmierzyć się z wyzwaniami w związku z obostrzeniami i mitami, które uderzają w nie z różnych powodów często całkowicie bezpodstawnie. O solariach wczoraj i dziś rozmawiamy z Dominikiem Wrzosem PZS Polskiego Związku Solaryjnego.
Kto wymyślił solarium i czemu miało pierwotnie służyć?
Solarium wymyślił Fridrich Wolff w latach 70. ubiegłego wieku, co, można powiedzieć, stało się niechcący podczas poszukiwania wsparcia w leczeniu różnego rodzaju problemów chorobowych związanych z niedoborem witaminy D. Szybko okazało się, że wymyślone urządzenie naświetlające można skonfigurować w taki sposób, by imitowało słońce. W czasach, gdy sporo mówiło się o dobroczynnym działaniu słońca, era solarium została powitana z otwartymi ramionami.
Czy solaria od razu stały się bardzo popularne?
Tak, bardzo szybko – szczególnie w krajach, gdzie brakowało naturalnego słońca. Panowała wtedy moda na opalanie, na ciemniejszy kolor skóry. Ten trend był w Polsce głównym powodem popularności solariów – skóra muśnięta promieniowaniem to było to, o czym wszyscy marzyli! Z kolei w krajach skandynawskich solarium traktowano nie tylko jako możliwość uzupełnienia promieni słonecznych podczas ciemnych miesięcy, gdy światła jest bardzo mało, ale też jako świetną możliwość uzupełnienia witaminy D.
A jednak szał na solaria minął i zaczęto mówić o szkodliwości promieniowania.
Tak, wokół tego tematu narosło mnóstwo mitów. Tak naprawdę szkodliwe jest jedynie tzw. promieniowanie UVC, które atmosfera zatrzymuje i które do nas nie dociera. Poza tym występują dwa rodzaje promieniowania UVA i UVB, emitowane zarówno przez solarium, jak i naturalne słońce. I uwaga - oba rodzaje UV nie tylko tolerujemy, ale są też nam potrzebne – UVB jest odpowiedzialne za pobudzenie produkcji chociażby melaniny czy witaminy D, z kolei UVA sprzyja pigmentacji i pomaga przy produkcji tlenku azotu, co jest niezmiernie ważne przy utrzymaniu zdrowego serca. Najnowsze badania pokazują, że dzięki tlenkowi azotu mamy również szansę łagodniej przejść ostatnio najbardziej znaną chorobę wywołana przez koronawirusa.
W takim razie, dlaczego nieletni nie mogą korzystać z solariów? Dlaczego one są dozwolone dopiero po 18 roku życia?
Takie przepisy weszły w życie w 2017 roku w związku z ustawą prezydencką. Uważam, że bardzo dobrze, gdyż opalanie wymaga rozsądku. Opalać trzeba się z głową, nie przesadzać – a to niestety trudno wyegzekwować od niektórych młodych ludzi. W dobie tzw. wolnej amerykanki zdarzało się, że niecierpliwcy, chcący przyspieszyć efekty opalenizny, bywali na solarium po kilka razy w ciągu dnia, mylnie zakładając, że jeżeli skorzysta z większej dawki promieniowania, szybciej uzyska efekt. Zamiast opalenizny były jednak oparzenia, co z kolei skutkowało chorobami skóry Biologii nie jesteśmy w stanie oszukać. Do opalania potrzebny jest czas i cierpliwość – gdy tego zabraknie, możemy zrobić sobie krzywdę i to zarówno korzystając ze zbyt dużej dawki promieniowania UV w solarium, czy leżąc plackiem na plaży.
Kiedy w ogóle zaczęto mówić o bezpieczeństwie w kontekście problemów skórnych i ryzyka zachorowania na nowotwór złośliwy?
Różne kampanie straszą i słońcem, i solarium już od parunastu lat. Narasta wiele „opowieści dziwnej treści”, kompletnie nie popartych badaniami naukowymi. Ludzie mają się bać promieniowania i unikać słońca – taka nastała moda, która na szczęście powoli się uspokaja Wszyscy jakby zapomnieli, że przecież bez promieniowania, bez słońca nie byłoby życia na Ziemi! Oczywiście – nie wolno przesadzać z opalaniem, ale i rezygnacja z niego jest złym pomysłem. Żadne skrajności nie dają nic dobrego.
Kampania antysolaryjna powoduje, że cierpimy na niedobory witaminy D, częściej chorujemy, jesteśmy mniej odporni, słabsi i mamy gorszy humor... Powiedzmy to głośno – samo korzystanie z promieniowania UVA i UVB nie jest szkodliwe! Problemem jest poparzenie, czyli dopuszczanie do sytuacji, kiedy skóra jest zaczerwieniona, podrażniona. To są elementy, których należy unikać!
Na szczęście pojawia się coraz więcej badań, które pokazują, że umiarkowana ekspozycja na promieniowanie UV przynosi o wiele więcej korzyści niż ewentualnych strat. W Polsce mówi się o tym jeszcze bardzo nieśmiało, ale po to powstał Polski Związek Solaryjny, by to zmienić.
Dziękuję za rozmowę
PZS. Polski Związek Solaryjny to organizacja działająca na rzecz polskich solariów, ochrony ich interesów oraz wprowadzenia regulacji, podnoszących jakość usług. Związek dąży do wdrożenia jasnej regulacji prawnej oraz sytuacji, by każde łóżko solaryjne w kraju spełniało wymogi bezpieczeństwa. Pozostałe cele statutowe związku to m.in. poprawa wizerunku branży solaryjnej poprzez wdrażanie programów edukacyjnych i informacyjnych, integracja wewnętrzna branży solaryjnej na terenie Polski oraz ochrona praw pracodawców tego sektora.